Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



Jam wszystko zawsze wszędzie odpychał od siebie,
bo nie czułem się z niczem związany, ni krewny,
myśli moje tak płyną, jak obłok ulewny,
spadnie i znów się stworzy z ziemi — płynąć w niebie.

Lecz nie krewną mu ziemia. Z źródeł wodę bierze,
pije rosę z drzew rannych, z kwiatów, z mórz i lodów,
którędy ciemny anioł wśród gwiazd korowodów
idzie i łowi gwiazdy w melodji więcierze.

Nie szukaj zatem we mnie, czego dać nie mogę —
któż zna człowieka duszę, choć zna jego słowa —
zabłądziłem — odlecę — i znów mnie pochowa
ogromna przestrzeń świata w gwiazd bladą szeżogę.

Zachowam tylko pamięć, że byłem człowiekiem,
zwierzęciem o dwu rękach, dwu nogach i głowie,
żem żył i znosił wszystko, co się życiem zowie —
ach, ale będę znowu w mem państwie dalekiem!

Ach! Będę znowu wgórze! Wolny, jak ptak świata,
wiecznie młody, promienny, duch światła i grania,
będę miał wszystkie gwiazdy do umiłowania
i duchy, jak ja wolne z praw życia, za brata!

Tam szukaj mnie, kto kiedy pomyślisz, że żyłem;
tam patrz — a mnie zobaczysz, jak pędem skrawicy
lecę wpoprzecz odmętu — błysłem — już źrenicy
zniknę twej — już bezmiary lotem przetoczyłem.

I pomyśl, gdy mnie wspomnisz, ile tu na ziemi
zniosłem, duch zabłąkany, wkuty w ludzkie ciało,