Ta strona została skorygowana.
I.
Okolica nad Nilem.
(Mojżesz rzuca się na Egipcjana, bijącego Żyda, i zabija go)
ŻYD.
Ocaliłeś mię —
MOJŻESZ.
Zabiłem go.
Kogo? Wspaniały typ.
Co za głowa, czoło, twarz,
co za kark, co za ramiona,
palce u dłoni — —
oto był pan ludu i koni,
łowiec lwów, strzelec jaskółek,
ścigacz haj z sztyletem w ręku
w szafirowem dnie morza,
z złą twarzą — — to dumy gniew,
że śmierć porwała go w tryb
jak wiór, jak śmieć, jak plew
z ręki podłej. W sercu czułek
tkwi dumy, w bielmie tych zarz
zielonych błysków — — oto pan ludzi i koni!
I ta wyniosła krew się roni
na podły piach.
Zabiłem go nie, żebym bronić chciał:
żeś słabszy był —
ŻYD.
Słabszym był —