Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



Hala u progu Tatr. Widać Łomnicę. Gorący dzień majowy.


MARYSIA:

Jakasim taka smutna — —
nie ciesy mię nic — —

TERESIA:

Przódziś była bałamutna — —
coz ci, Maryś?

MARYSIA:

Wiedz:
odkiedy te chłopaki wojują,
moje ocy nic nie cują,
ani nocy, ani dnia,
ino łzy...

(Słychać zdaleka cichą muzykę gęśli)
TERESIA:

Stary Janko gra — —
słysys go?

MARYSIA:

Słysę.

TERESIA:

Skądś, z dali
idzie wolny, chwiejący się — —
ociec go już starym znali...

MARYSIA:

Dobrze. Niech gra. Tak cnie mi się,