Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pewna, zrównoważona. Pragnieniem twego życia było kochać i być kochaną, uszczęśliwić i być szczęśliwą. Kochałaś mnie i byłaś kochaną, byłaś szczęśliwą i zdawało ci się, że ja jestem szczęśliwy. Nie rozumiałaś mnie. Te rzeczy, które ja kochałem przed tobą, które powinienem był kochać nad ciebie, były dla ciebie obce. Nie nauczono cię wybiegać myślą ponad rodzinę, ponad dom swój, ponad sobie najbliższych. Nauczono cię, że trzeba kochać swoich rodziców i swoje rodzeństwo, potem swego męża i swoje dzieci, oraz że trzeba mieć dobre serce i »być ludzkim w miarę możności«. Na wszystkich strunach twej duszy grano palcami członka orkiestry teatralnej. Nie obudzono w tobie nic, co ma skrzydła. Religią twoją była »uczciwość«, ewangelią »tak jak wszyscy«, potrzebą »domowe szczęście«, celem »rodzina«, zadaniem »spełnienie obowiązków«. Tak, zaiste. Gdyby ta uczciwość była uczciwością tych, którzy dzielą się płaszczem swoim, gdyby ci wszyscy kochali bliźnich swoich jak siebie samych, gdyby domowe szczęście polegało na zrozumieniu i odczuciu, gdyby rodziną twoją był