Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

działo, że ją boli. Wyjąłem pugilares, włożyłem parę set reńskich w kopertę i oddając ją Maryni, powiedziałem: To są twoje pieniądze, procent od twego posagu. Posag twój, jak wiesz, jest w banku wyłącznie do twego rozporządzenia. I jeszcze dam ci parę słów. I napisałem: Do Wielmożnego Pana Ryszarda Halnickiego. Chciałem panu powiedzieć, że żony mojej nie kocham. Nic nie mam przeciw waszemu związkowi. Rozwód przeprowadzę, zresztą możecie zmienić religię. Podpisałem.
Chciałem był dodać: pracujcie razem — ale to mogło mnie zdradzić, mogło nasunąć Maryni myśl, która mogła całe moje straszne dzieło zniweczyć. Włożyłem papier w drugą kopertę, zaadresowałem i rzekłem: Gdyby ci było potrzeba. Wiedziałem, że nie przeczyta i tak zrobiła. Włożyła obie koperty za gors i zapięła go — na zawsze... Potem zadzwoniłem, oświadczyłem siląc się na spokój, że pani odjeżdża i kazałem zanieść rzeczy na kolej. Potem...
Potem uścisnęliśmy sobie ręce zimno, krótko...
Ona miała do mnie żal... miała żal... że jej nie kocham... Kobieta...