Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mam powiedzieć? Ale czuję cię miękką, ciepłą, cudną, od tylu miesięcy straconą, od tylu miesięcy pragnioną, a przecież żonę moją!...
Widzisz, ja wiem — mówi — ja dopiero to teraz zrozumiałam, żeś ty się poświęcił dla mnie, wiem, czem byłeś, czem być mogłeś. Tyś się poświęcił dla mnie, dla mnie i przezemnie marnujesz się; mnie tak serce boli, jak to myślę. To jest nikczemnie z mojej strony. Ja się nad tem nie zastanawiałam. Tyś mi nigdy nie mówił, coś ty rzucał dlatego, aby dom stworzyć. Nie pojmowałam tego. Ja chcę być tak, jak inne kobiety ludzi, którzy pracują dla czegoś. Chcę także pracować, chcę być biedną, chcę być głodną, ale nie chcę, aby mi powiedziano, żem ukradła człowieka, żem go ukradła tysiącom ludzi. Ja chcę być także człowiekiem!...
Mów, mów! Każde słowo twoje jest nowym sztyletem w mojem sercu. Pięć lat mnie znasz — i nigdy ci to na myśl nie przyszło. Pięć lat mnie znasz, moją narzeczoną byłaś i moją żoną jesteś, a jednak przez całe te długich pięć lat dusza twoja i serce twoje spały przy mnie i przez cały ten czas ja nie umiałem w tobie