Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ked ja swu Naninku ne dostanem,
pójdzem ja na skału, shłoniem hławu,
na skału wisoku, prevelmi siroku,
shłoniem swu hławiczku, spadniem dołu.[1]
Mnia szesmi młodzieńce niesti budu,
fakoły woskowe horec budu,[2]
a twe siwe ocka płakać budu...

W grobie.
I śpiewały z uśmiechem:

Pokel ja som bola mala,
maminka me kolimbala,
hoho, hoho, hoja, hoja,
holubinko, duszo moja!
Ale ked ja som uż duża,
hlejdate mi matko muża,[3]
hoho, hoho, hoja, hoja,
holubinko, duszo moja!... itd.

I o tych wędrownikach, śpiewach, co śpiewali.

Kec powandrujeme, coż my pic budzeme?
Wineczko z Tokaju, wodziczku z Dunaju — itd.

I śpiewały smutną, tęskną pieśń niewoli węgierskiej:

Hej Krywaniu, Krywaniu, Krywaniu!

  1. na dół.
  2. pochodnie.
  3. szukajcie mi męża.