Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czony i ona sama znużona wielce, porówno drogą długą, jak i myślami.
Jechała naprzeciw niebezpieczeństwa, ażeby mu zastąpić, ażeby go nie puścić, by przyszło.
Nie wiedziała, co uczyni, chciała tylko wtargnięcie Sieniawskiego na Hrube zatrzymać.
Oddawała mu się w ręce; jako próg, którego przekroczyć nie potrafi, legnąć chciała u nóg jego. Co z nią będzie — nie mogła przeczuć.
Bogowie ją powołali — to czuła. Za pogrom Sobkowego hufca, za pal pana Kostki, za śmierć dziadka, za rabunek domu, wiedli ją ku Sieniawskiemu się mścić, lecz porówno z nienawiścią, jak i z miłością w sercu...
Dziedzilija, pani miłosna, nie wysłuchała jej modlitwy... Pani miłośna, we wieńcu mirtowym, różami czerwonemi, przeplecionym chodząca, błękitną przepaską pod piersiami przepięta, gołębiami otoczona, serce miała widne w boku, aby widać było, że niemasz wniem nic nieczystego, zemsty ani zdrady. W sercu Maryninem, jako żmije pośród lilij, pomieszane były uczucia. I kochała i nienawidziła.
Trzymała się leśnych dróg, ażeby na gościńcach w oczy nie wpadać i kierowała podług widoku Babiej Góry, pod którą leżała Zabornia. Tu i ówdzie też ludzie spotkani, jak ma jechać wskazali. Tłómaczyła się Janosika Nędzy Litmanowskiego siostrą i że do Bajusa z Leszczyn, herszta, który miał żółte wąsy i panów Troja-