Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem Sieniawski kozakom, którzy rzekomej Maryny, przez Sulnickiego wskazanej, nie schwytali, po trzysta śmiertelnych plag wsypać kazawszy, wiernego i obeznanego z okolicą górską sługę Tomka w przebraniu wędrownego kramarza ze swej strony na prześpiegi w Hrube posłał. W ręce Marynę dostać jakimniebądź spo-sobem postanowił. Ruszył więc Tomek z koralikami, paciorkami, grzebieniami, medalikami i obrazkami świętemi i do osady Toporów Jasiców wstąpił, a tam oprócz Maryny ujrzał i poznał Beatę Herburtównę, którą nieraz z panem swym do Siwego Rogu jeżdżąc, widywał. Co też, powróciwszy, Sieniawskiemu zameldował.
Zdumiał się Sieniawski, a potem palec do góry przy bystrem spojrzeniu wznosząc, rzekł do Tomka:
— Ani pary z pyska! Obie w sak! Milcz!
Trzy tysiące czerwonych złotych masz u mnie — dodał.
Jak przed Sobkiem, tak i przed Maryną wyznała się Beata. Przyjaźń między nie weszła i opowiedziały sobie wszystko — i wzajem w największem wzruszeniu w oczy sobie poglądnęły, bo tenże sam Sieniawski Marynę uwieść chciał, buławką ją ugodził i porwać, choć daremnie, rozkazał — i tenże sam Sieniawski z Beatą chciał się żenić, pana Kostki nieszczęścia stał się przyczyną. Ale Maryna o swej miłości do