Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Część druga.


Stał Sobek Topór obok koszara i czytał[1] owce, zegnane z paszy na odwiecerz, jako to baca, czy wszystkie są?

Sto se jedna, sto se dwie,
stoi baca u jedle —

przyśpiewywał pod nosem stary Smaś, przypatrując się z opodal tej robocie.
Czytał Sobek Mardułowe owce, a czytać trzeba było nie tylko że się co kilka dni zawsze liczyło z obowiązku, ale że się Mardule samemu zdawało, iże mu »cosik chybiło«. Kiedy Marduła z paszenia wracał śpiewając:

Hej na mojej polanie sto owiecek stanie,
ty moja dziéwcyno poziéroj se na nie! —

to wiadomo było, że wszystkie wiedzie; ale

  1. rachował.