Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niedługo bitka trwała. Janosik w łunie karczmy triumfował.
— Zbierajcie zdrowych! — krzyknął na górali.
Zabitych i ciężko rannych z pięćdziesięciu ludzi Sieniawskiego było przeszło dwudziestu, reszta się poddawała, broń rzucając.
— Ustawić zdrowych i takich, co iść mogą — rozkazał Janosik. — Zamglonych wodą lać!
Najwięcej zemdlonych od ciosu, ale zdrowych, lub lekko rannych, było tych, których on sam dragonem na ziem zwalił. Ci stanęli prawie wszyscy, gdy ich spędzano do kupy.
— Chłopcy! — zawołał Janosik do sieniawczyków. — Idźcie wszyscy swobodnie i z panem waszym! Powicie światu, że ja się ruszył z pod Tater, Janosik Nędza Litmanowski, hetman zbójecki z Nędzowego Gronika w Polanach.
Poczem obrócił się do obok stojącego Mocarnego i rzekł:
— Ja wiedziałem, czemu ich nie bił ciupagą, tylko chłopem! Wyście ich pobabrali żelazem, a ci pójdą i powiedzą, który zaś jest dzielny zbójecki, tak się zwiastuje, jako ja!?
Kto szedł przy Janosiku, olśniewał. Albowiem nieporównany był to chód. Na całą Małopolskę rozniosło się imię Janosika Litmanowskiego, a całe Podgórze trzęsło się od jego imienia. Mścił on się jak szatan, raz się z pod hal ruszywszy, za to, że szlachta karając chłopów za rebelję Kostkową w zemście „od zmysłów odchodziła“.
Janosik chciał, aby mówiono, że znalazł swój swego i za okrucieństwa panów na poddanych z nawiązką płacił. Dwory i stodoły szlacheckie płonęły, często gęsto, nazajutrz po napadzie rano zgliszcza zabudowań, trupy szla-