Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

moje, na Herburtównę oczy podnieść! Powsinogo! Przybłędo! Precz mi z zamku! Precz!
Kostka na te obelgi i groźby ku Beacie się zwrócił, ta jednak, twarzy nie odkrywając, milczała jako pierwej.
Naówczas gniew go ogarnął, ręką w zanadrze sięgnął i z kieszeni zwitek z pierścionkiem z włosów wojewodzianki dobywszy, pod nogi go jej rzucić chciał, ale się wstrzymał, zbyt bowiem ją jeszcze miłował, aby wstydzić zdołał.
Ta snać odgadła, czy odczuła myśli jego, odsłoniła bowiem nieco lica i pełne strachu, przerażenia, wdzięczności spojrzenie padło na twarz Kostki.
— Precz! — huczał wojewoda. — Ty niewiadomy człeku, szalbierzu imienia królewskiego! Precz, bo na samą myśl, żeś na córkę moją patrzeć śmiał, krew mię zalewa! Fora! do kroćset djabłów, bo psami wyszczuć każę!
Za wiele tego Kostce było. Nie licząc się już z nikim i z niczem, choć wiedział, że zginąć musi, za szpady rękojeść chwycił, gdy nagle o niespodzianej godzinie dzwon kościelny we wsi pod zamkiem zabrzmiał i równocześnie dwaj dworzanie wojewody, Rajcerz i Szybka, w najwyższem pomieszaniu przybiegli, jeden przez drugiego wołając:
— Wasza miłość! Zbóje! Folwark Zgorzelicki płonie! Czerń pustoszy!
— Gwałtu! — krzyknęła kasztelanowa, wojewoda zaś o Kostce zapomniawszy, bo Zgorzelice tuż niemal obok zamku leżały, gębę na razie w zdumieniu i przerażeniu otworzył.
— Kupa chłopstwa! — wołał Rajcerz. — Dowiedzieli się snać, że chorągwie nadworne pod panem Makowskim do obozu królewskiego wyprawione!
— Co jest ludzi w zamku! Do broni! Na koń — wrzasnął wojewoda mowę odzyskawszy. — Hej! Wasiutyński! — krzyczał oglądając się za marszałkiem dworu.