Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

raźliwym głosem: to jelenie odprawowały po polankach leśnych rykowisko.
Po kosodrzewinie, poniżej po lesie i dookoła po upłazach szumiał wiatr. I jakby jedną myślą z tysiąca piersi dobyty, zagrzmiał w pustynie skalne krótki śpiew, westchnienie zbójeckie:

Świéć miesiącku świéć mi wysoko, nie nizko,
bo ja ide na zbój daleko, nie blizko!...
Ej na tej polskiej stronie, ej daj nam Boze zdrowie,
na węgierskiej ceście daj nam Boze scęście!...

Powoli cichła gwara ludzka. Jednych począł morzyć sen, a drudzy myśleli o tem, dokąd idą, poco i czy wrócą jeszcze? Niedola ich na wojnę gnała, na zdobycie ziemi...
Koło Janosika towarzysze już spali, nawet Sablik mamrotał przez sen, choć on nieraz noc całą przeszeptał sam do siebie, we watrę szyszki i gałązki rzucając.
Zasnął i on, jeden tylko jeszcze Krzyś jedno oko miał otwarte i nucił coś pod nosem.
Ale Janosik nie spał.
Waligóra z Wyrwidębem, Pętorzek z Wódpuscem, Łamiskała z Walilasem wielcy Toporowie, co Hrube wykarczowali, i potężny przodek Janosika, Jano z Gronia, który sam jeden halę Miętusianów napadał, bacę i juhasów pobił i siedm sto dojek uwiódł, miętuskich gazdów zniszczywszy, że potem wołali: nędza! nędza! — a stąd mu nazwisko Nędzy nadano — przyszli mu na pamięć.
Ogromny wiekuisty pyszniański las szumiał i kołysał mu ich wielkie nieśmiertelnej chwały postacie, kołysał szumem o sławie przodków.
Lecz większą on sławę posiąść mógł lud cały z biedy, nędzy, ubóstwa, w krainę dostatku prowadząc. On jakoby królem nad narodem mógł stanąć, świat mu na nowo stwarzając. Odmienne życie, życie szczęścia chciał Janosik góralom swoim stworzyć. A wówczas w da-