Strona:Kazimierz Krotoski - Walka ekonomiczno-rasowa w Poznańskiem.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pociąg austryackiem tempem zbliżał się do granic państwa, którego władcy jako dewizę przyjęli: suum cuique. Stanąwszy na granicy, trzeba się było piorunem zwijać, by poddać rewizyi kuferki podróżne i zdążyć jeszcze na pociąg, dający już sygnały odjazdu. Jakaś pani, jadąca z Galicyi z kilkorgiem dzieci, prosi po polsku posługacza, by jej pakunek zaniósł do wagonu. Wtem przyskakuje jakiś urzędnik pruski i groźnie oświadcza: Hier wird nur deutsch gesprochen. Fakt ten niewyjątkowy, nie potrzebuje żadnych komentarzy, a ilustruje doskonale stosunki, jakie panują na wschodnich kresach państwa, które rzekomo się nikogo nie boi prócz Boga i… garści Polaków.
Prawie niepodobna zrozumieć, skąd ta zaciekłość, skąd ta fanatyczna nienawiść do 3 milionów ludzi, pełniących jak najskrupulatniej wszystkie obowiązki poddanych, płacących jak najsumienniej państwu podatek krwi, potu i mienia. A jednak fakt to niedający się zaprzeczyć, że państwo konstytucyjne, państwo najpotężniejsze, wytęża wszystkie siły, porusza wszystkie sprężyny, używa wszystkich środków, by garść Polaków zniszczyć, wynarodowić i przekształcić na Niemców, pracuje nad tem mniej lub więcej gwałtownie, mniej lub więcej otwarcie, ale z żelazną konsekwencyą i… dotąd bezskutecznie. Wprawdzie urzędownie głosi się, że nie myśli się Polakom odbierać narodowości, ale tępi się objawy tej narodowości, gdzie tylko się da, w urzędzie, w szkole, w sądach, ba, nawet w kościele niejedno-