Strona:Kazimierz Brodziński - Wiesław czyli Obraz ludu nadwiślańskiego.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Halina odtąd dwie będzie mieć matek!!

(niema scena, w której się wszyscy prócz Jana grupują).

Jan.
(wystąpiwszy naprzód.).

Wszechwładny, wielki niepojęty Boże!
Skrytych twych rządów któż z nas dociec może?


SCENA IV.
Kuba.

Za mną, dziewuchy, będziem na przemiany,
Tam kłaść sobótki, tu wyprawiać tany.

(Wchodzi, za nim więcej Krakowiaków i Krakowianek. Wchodza na scenę).

Jan.

W sam czas jesteście — właśnie macie zręczność
Poznać opatrzność, litość, ludzką wdzięczność;
By Wam to wszystko okazać na razie:
To jest nasz sąsiad, to jego rodzina,
A to jest niegdyś zgubiona Halina.

Wszyscy.

Halina....

Jan.

Tak jest, ta Halina mała,
Za którą matka tyle łez wylała.