Strona:Kazimierz Brodziński - Wiesław czyli Obraz ludu nadwiślańskiego.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oni niestałej młodości wybaczą,
I mądrą radą zawsze wspierać raczą.

Wiesław
(skłaniając się do nóg rodzicom).

Czemużem w domu nie został na wieki!
Wdzięcznych łask waszych i waszej opieki,
Przy waszym pługu chodziłbym spokojny,
Anibym zaznał ciężkiej z sercem wojny;
Lecz darmo człowiek sam o sobie radzi,
Inaczej myśli Bóg o swej czeladzi!
Prędki bez wieści spada wyrok Boski:
Na mojej drodze pośród jednej wioski
Poznałem druchnę, której wdzięk uroczy
Zabrał mi serce, zniewolił oczy,
I zrobił tyle, że odtąd jedynie
Serce i dusza zawżdy przy Halinie!
Ojcowie moi już królują w niebie,
Wyście sierotę przyjęli do siebie,
Cięższa nad kamień jest ludziom sierota,
Wyście litośnie otwarli mi wrota,
Nie żałowali ni trosków, ni chleba,
Uczyli pracy i bojaźni nieba;
Dziś jedynaczkę córkę w swojej chacie
Dla mnie na przyszłość w zamężcie chowacie.
Jeszcze (mówicie) byłem dzieckiem małem,
Gdy ją na przyszłość sobie kołysałem.