Strona:Kazimierz Brodziński - Wiesław czyli Obraz ludu nadwiślańskiego.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
(Trącając o kubki).

Przyjaźń niechaj żyje!
A naszych wrogów niech zabolą zęby!!

Jan (napiwszy się nieco),

Dobry miód, dobry, nie żal mu dać gęby;
To mi trunek prawdziwie krajowy, —
Wytrawny, smaczny, nadewszystko zdrowy!...
Dawniej na stołach bywał Kasztelanów.
Lecz skoro moda opętała panów
Sprowadzać wszystko obce z zagranicy,
Ojczysty produkt wygnali z piwnicy;
Gdzie były miody, dziś antałki wina,
A tego wina, często kwaśna mina!...
Ej, panie kumie! a gdzież to te czasy,
Kiedy panowie stroili się w pasy,
W kordy, czamary, pętlice i rysie?
Kiedy przysłowie mieli: kochajmy się,
Kiedy nie zbywało na łyżce, za łyżką,
A lada komu nie kłaniano się nizko?...
Lecz obym tego był mówić zaniechał!...


SCENA III.
Ciż i Bronika.
Bronika (wpadając pełna radości).

Wie matula, że Wiesław przyjechał?
Zdrów, ani się nie śniło o biedzie;