Strona:Karolina Szaniawska - Wszystko dla nich.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   8   —

Najstarszy, siedmioletni, bladawej cery, z wielkiemi czarnemi oczyma, zdradza inteligencyę nad wiek rozwiniętą, lecz jest przytem wątły, mizerny.
Drugi, jasnowłosy, rumiany, ma oczy niebieskie, łagodne spojrzenie gołąbka, i wesoły uśmiech na ustach, do dużych wisien podobnych.
Trzeci, maleńki tłuścioszek, zasypia szepcąc na dobranoc:
— Józio — mamy — syn.
Matka pochylona nad kołyską, nuci do snu synkowi. — Mały sybaryta, rozłożył się wygodnie na czystej choć skromnej pościołce. To jego królestwo — on tutaj czuje się panem... I czyż nim nie jest? — Wszak ma przy sobie najwierniejszą sługę, najpokorniejszą z niewolnic... matkę!
Starsi pobili się o jakiś obrazek, do którego obadwaj równe sobie przyznawali prawa. — Młodszy, Gucio, oświadczył w bardzo stanowczy sposób, że woli go rozciąć na połowę do równego podziału, niż w całości oddać braciszkowi. Adaś nie chciał się na to zgodzić.
Matka zawołała ich do siebie. — Obrazek dostał się Adasiowi. Prawdziwy sąd Salomona.
Po załatwieniu tak ważnej sprawy, chłopcy rozebrali się spiesznie, i zaledwie główkami dotknęli poduszek, słodki sen skleił im powieki.
Rozmarzony jednostajnym ruchem kołyski, mały Józio poszedł wkrótce za ich przykładem.
W pokoiku zapanowała cisza głęboka. Przerywał ją tylko miarowy szept zegaru, ponury, tajemniczy, zdający się mówić: życie ucieka... ucieka... ucieka...
Młoda matka wyjęła z kieszeni zapisaną ćwiartkę papieru. Pismo było ładne, czytelne, skreślone bardzo wprawnym charakterem. — Twarz jej stawała się coraz bledszą, w miarę czytania, a łzy ciężkie jak grad spadły na papier.
„Kochana moja — było między innemi — nie martw się zbytecznie — pamiętaj, że jesteś matką, że życie twoje jest dla tych trzech malców nieoszacowanym skarbem. — Czyż niepowodzenie jakie nas ściga, pochodzi z naszej winy? Byłem pewny, że dostanę posadę, o której wspominałem ci przed wyjazdem... wszak mi ją przyrzeczono — szło tylko o dopełnienie pewnych formalności. Znalazł się ktoś z protekcyą, i mnie odsunięto. Powiadają, że niepodobna było postąpić inaczej... Ja mogę poczekać.