Przejdź do zawartości

Strona:Karolina Szaniawska - Bogacz.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ I.

Józio Rybacki słynął z wesołości, zarówno w szkole jak poza szkołą między dziećmi znajomemi. Ten dwunastoletni chłopiec nigdy się nie smucił: uśmiech nie schodził z jego twarzy, figle i psoty były dlań ulubionem zatrudnieniem.
Wesołość jest bardzo miła, wszyscy ją lubimy, trzeba jednak by posiadała mniej lub więcej słuszną racyę. Gdy kto zapyta, co nas tak bawi albo cieszy, że aż sprowadza wybuch gwałtownego śmiechu, powinniśmy umieć na to pytanie odpowiedzieć. A Józio właśnie odpowiedziećby nie umiał, bo żadnej słusznej racyi, zwłaszcza teraz, nie umiał.