Przejdź do zawartości

Strona:Karolina Szaniawska - Bogacz.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie było sposobności do częstszych odwiedzin, a małżeńskie pożycie Łaszczów trwało niespełna parę lat. Nie wiedział pan Seweryn o ciężkich troskach jedynej córki swojej żony, dopiero ktoś ze znajomych doniósł o tem. Napisał do Jadwigi.
Odpowiedziała, lecz pomocy nie przyjęła. Kołatał za pośrednictwem krewnych, odmówiła znowu. Dopiero gdy przyjechał, w chwili bardzo ciężkiej, nie zdołała się już bronić.
— Co zasiła charakteru! — szepcze pan Seweryn, patrząc na wątłą, skuloną figurkę. — Szczera i prawa dusza, serce niezłomnie wierne!.. Ty nie przegrałaś ustępując mi, ja nie wygrałem. Wygram dopiero wówczas, gdy tych dwoje wychowam na ludzi, a ty mnie z całej duszy nazwiesz ojcem!
Wzrok jego przeszedł na Józia i Joasię. Spali w najlepsze. Józio trzymał książkę w rękach, Joasia poduszkę z swej zrobiła.
— Ale to będzie sprawa dosyć ciężka — szepnął. — Niewiadomo jak i czem trafić do nich.
Sposobność zjawiała się wszakże z każdą chwilą częściej. Józio i Joasia nie stronili już od rozmowy