Przejdź do zawartości

Strona:Karol Szajnocha-Lechicki początek Polski.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śmiał pierwej zasiadać jako spółbiesiadnik u stołu ojcowskiego, dopóki nie odbył kilkuletniej służby w towarzystwie któregoś z królów postronnych. Czyto królewic czy mniej możny, czyto długo czy krótko, każden sługiwał za towarzysza, ubiegał się o służbę u wodza słynniejszego, miewał udział w zdobytej przezeń fortunie. W jednym czasie bywało takich wodzów mniej, w drugim więcej; u jednego służyło tylko kilkudziesięciu albo kilkuset, u innego kilka tysięcy towarzyszów. W każdym razie składali towarzysze większe lub mniejsze wojsko, odróżniającej się wszakże stanowczo od wojsk dzisiejszych. Głównym rysem różnicy była dobrowolność rycerstwa towarzyskiego. Kiedy przyszło do bitwy, obowiązkiem było zginąć wraz z naczelnikiem, ale po bitwie mógł każden towarzysz opuścić służbę. Zupełna swoboda względem książęcia, zupełna niepodległość w koleżeńskiem między sobą pożyciu, cechowały towarzyszów germańskich. Aby zaś przy takiej niezawisłości dała się utrzymać jedność i całość towarzystwa, potrzeba było jakichś osobliwszych węzłów karności. Były takiemi węzłami własne ustawy towarzyszów. Każde towarzystwo przepisywało sobie pewne