Strona:Karol Spitteler Imago.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przelotna? — zawołał oburzony — Przelotna? I to mówisz pani, która wiesz wszystko? Kilka dni? Cóż to znaczy? Czyż życie i wartość przeżyć mierzy się kalendarzem? Sądzę, że są czasem godziny nieskończenie większej wagi, niż trzydziestolecie odrętwiałego nawyku. Godzina taka trwać może wiecznie, jak każde arcydzieło, trwale istnieć nawet, bo mistrz, który je stworzył, jest wykładnikiem samego piękna!
— Mimo to arcydzieła przemijają i toną w zapomnieniu! — powiedziała.
— Nie znam zapomnienia i nie znoszę przeszłości! — zawołał.
— Chroni pana od tego wyobraźnia. Ale czynią to inni, wówczas zwłaszcza, gdy teraźniejszość zaspakaja wszystkie ich pożądania. Czy sądzisz pan, że dyrektorowa Wyss oczekuje pańskiej wizyty i że czułaby jej brak, gdyby nie nastąpiła?
— Nie sądzę tak wcale i wizytą moją nie pragnę sprawić jej przyjemności! — odrzekł twardo.
Pani Steinbach milczała przez chwilę, a potem zaczęła mówić, jakby sama do siebie, ale głośno i z naciskiem:
— Piękna Teuda Neukamm, to dzisiaj kromka chleba odcięta od bochenka. Żyje szczęśliwie