Strona:Karol Spitteler Imago.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rżycielem być nie chcę. Niechże tedy ona sama opowie, dlaczego i w jaki sposób stałem się prawnym posiadaczem pańskiej małżonki, zaś pan, zacny dyrektorze, jesteś jeno namiestnikiem moim, wiernym i zaufanym stróżem, na którego się zgodziłem. Nie żyw pan jednak obaw żadnych, uznawszy pana swym namiestnikiem w sprawach małżeńskich przyjąłem na siebie naturalnie milcząco obowiązek nie podkopywania pańskiej opinji, małżeństwa, pokoju i szczęścia. Pańskie ognisko domowe świętem mi jest, a obowiązek, który widzę jasno, wymaga bym się pięknie ukłonił i znikł co prędzej z widowni. Nauczysz się pan, czcigodny dyrektorze, na mej osobie co znaczy cnota niewidzialności. Po raz pierwszy i ostatni przekroczyłem progi pańskiego domu, a zjawiłem się dzisiaj poto tylko, by jeden jedyny raz w życiu wyrazić szanownej małżonce pańskiej swój zupełny brak wszelkiego szacunku. Tam oto stoi wcielone wyznanie winy. To mi wystarcza w zupełności, jeśli zaś nie wystarcza panu, natenczas racz pan przyjąć do wiadomości, że mieszkam tu i tu i jestem każdej chwili do pańskiej dyspozycji!
Tak mniej więcej chciał przemówić.
— Co? Liczba 14? Zamyśliłem się i minąłem dom. Zawracajmyż tedy! Liczba 12, potem 10,