Strona:Karol May Sąd Boży 1930.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nakazywał to wam ... obowiązek. Nie winniśmy wam wdzięczności Chcę poza tem bezwarunkowo wiedzieć, gdzie jest mój....!
Słowo, którem nazwał ojca, było wręcz oburzające. Dick odpowiedział:
— Skoro pan takiem wyrażeniem przezywa swego ojca, powiem panu, że mknie przed nami w drodze do Nawajów. Nieprawdaż, Pitt Hollbers, stary coonie?
— Tak, drogi Dicku, jeżeli jest przed nami, to nie może być za nami.
— Well, jeśli tak, to jestem chwilowo zadowolony — oświadczył Fletcher — Mam nadzieję, że.... Utesowie zwabią się w pułapkę, ale w takim razie będą....
Nastąpił potok wrednych słów, których niepodobna powtórzyć. Opowiedział teraz kilka swoich przygód, świadczących, iż obaj Fietcherowie uważali każdego Indjanina za stworzenie, co powinno ulec „zgaszeniu”. Iluż czerwonych mogli mieć na sumieniu!

Zabawiliśmy całą godzinę nad Sitsu­‑to, ponieważ chcieliśmy, aby nasi prześladowcy podeszli do nas jak najbliżej. Następnie Winnetou z ośmioma towarzyszami pojechali naprzód. My zaś postaraliśmy się, aby Pa­‑Utesowie zdala ujrzeli naszą tratwę i stwierdzili, że tu odpoczywaliśmy. Poczem opuściliśmy to miejsce, oczywiście, nie

63