Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się rozdzierający, przerażony ryk Corteja, któremu zawtórował po chwili pogardliwy, szyderczy śmiech pirata. W tym samym momencie wrząca woda zasyczała niesamowicie. W przeciągu kilku sekund widać było rzucające się w śmiertelnych drgawkach ciała ludzkie, potem zaległa cisza.
Przez długi czas stali wszyscy trzej jak wryci, nie odzywając się ani słowem. Wreszcie Mariano rzekł:
— Koniec. Landola sam wykonał wyrok na sobie i swym sprzymierzeńcu. Nie będziemy mieli potrzeby spierać się na temat granic odwetu. Niechaj Bój zmiłuje się nad ich duszami! — — —
Noc już zapadła nad bezludną doliną górską, gdy nasi wędrowcy wrócili do hotelu Dolores. Gospodarz zasypał ich pytaniami, nie odpowiadali jednak. W milczeniu rozpoczęli wieczerzę, przygotowaną przez żonę gospodarza. Posiłek składał się z pieczeni bawolej, która niezwykle smakowała naszej wygłodniałej trójce. Gdy pochłonęli ostatni kawałek mięsa, dowiedzieli że było to — — mięso końskie!
— Tak — rzekł gospodarz z uśmiechem, widząc zdumione miny gości. — Żona moja jest specjalistką w przyrządzaniu asado[1] z mięsa końskiego, podobnego do pieczeni wołowej, myślałem więc, że postąpiłbym głupio, zostawiając na górze taką obfitość mięsa. Mam nadzieję, że panowie nie dadzą się na przyszłość w błąd wprowadzić.

Panów nie można już było w błąd wprowa-

  1. Pieczeń
36