Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/510

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   448   —

Zapytany dobył sztyletu i odpowiedział:
— Umrze od tej stali.
— Do tego nie mogą dopuście, bo krwi nie przelał!
— Należał do morderców w Stambule!
— Właśnie dlatego zabić go nie wolno. Czy syn jego ma ujść bezkarnie? Czy ujść mają też wszyscy, których nie zdołano pochwytać, chociaż należeli do znających słowo „En Nassr“? On musi zostać przy życiu, aby ich imiona doszły do naszej wiadomości.
— Kto jednak zapewni mnie, że on karą swoją otrzyma?
— Ja! Mąż, zwany Hulam, nie jest jednym z najmniejszych w tem mieście. Teraz jeszcze pójdę do sędziego, żeby kazał zabrać tego człowieka i zamknąć w więzieniu. Przysięgam na Allaha i proroka, że spełni swój obowiązek!
— Więc dobrze! — rzekł Osko posępnie. — Ale pomnij, że trzymać się będę twej przysięgi, póki nie zostanę pomszczonym!
Baruda el Amazat zamknięto, a groźny Osko nie zgodził się inaczej, tylko, żeby go wsadzono z nim razem. Hulam udał się zaraz do urzędnika, a my czekaliśmy odpowiedzi, jaką przyniesie. Wrócił w towarzystwie kilku kawasów, którzy mieli zabrać więźnia ze sobą. Gdy z nim razem zniknęli, poszliśmy spać z przeświadczeniem, że uchroniliśmy gospodarza od szkody, a złego człowieka uczyniliśmy nieszkodliwym.
Kadi wyrokuje dość prędko, postanowiliśmy więc zaczekać, dopóki wyrok nie zapadnie. Mieliśmy więc czas na oglądnięcie Adryanopola.
Zwiedziliśmy meczet Selima i Murada, oraz turecką medressę. Następnie przeszliśmy się po słynnym bazarze Alego baszy i przejechaliśmy się łodzią po Maricy, nad którą leży to miasto. W południe wróciliśmy do domu i zastaliśmy już wezwanie, aby zjawić się u kadiego. O dziewiątej wedle czasu tureckiego, co u nas równa się trzeciej po południu, stawiliśmy się przed sędzią.
Przesłuchanie było publiczne i zebrało się na nie