Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nadali je niesłusznie! Twoje imię jest kłamstwem. Twoja ręka jest związana; nie potrafi zdruzgotać ani chrząszcza, ani robaka, a tem mniej człowieka. Popatrz, jak szacuję twoje imię.
Powiedziawszy ostatnie słowa splunął na mnie. Ja zaś odpowiedziałem obojętnie:
— Jeśli moje imię jest kłamstwem, to twoje zawiera tem więcej prawdy. Nazywają cię „Wielka Gęba“[1] i rzeczywiście posiadasz pysk tak rozdziawiony, że napróżnoby podobnego szukać; ja na twojem miejscu nie byłbym z tego dumny. Nie jest chwałą i bohaterstwem pluć na jeńca, kiedy ten nie może się zemścić, ponieważ jest całkowicie skrępowany. Wykaż prawdziwą odwagę: zdejm mi więzy i walcz ze mną! Wtedy się przekonasz kto kogo zdruzgocze, ty mnie, czy ja ciebie!
— Milcz! — huknął na mnie. — Jesteś jak ta żaba, która tam ztyłu rechocze. Jej skrzeczeniem gardzę.
Właśnie w tej chwili rozbrzmiał drugi krzyk żaby łąkowej. Słowa wodza pozwoliły mi spojrzeć otwarcie ku ujściu wąwozu, bez obawy, że wzbudzę tem podejrzenia strażników. Krzyk pochodził z tak niewielkiej odległości, że Mimbrenjo musiał się chyba ukryć tuż za najbliższym występem skalnym. Podniosłem głowę jeszcze wyżej, ażeby mu pokazać, że patrzę w tym kierunku, i rzeczywiście ujrzałem, jak mała brunatna ręka chłopca wysuwa się z poza krawędzi skały, aby zniknąć natychmiast. Ktoby nie wiedział zgóry, że się tam znajduje człowiek, nie dostrzegłby ręki wcale.

Teraz byłem już stanowczo zdecydowany uciec. W przeciągu kwadransa, a najwyżej pół godziny mu-

  1. Vete ya — Wielkie Usta, Wielka Gęba.
24