Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/458

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   432   —

Jako grecka chrześcijanka była pod wpływem swojego popa, a trzeba znać popów z tamtej strony Bałkanu, aby wiedzieć co to znaczy.
Ci duchowni panowie rekrutują się z najniższych warstw społeczeństwa i otrzymują naukę, pozostawiającą więcej niż wszystko do życzenia. Co ma się dziać z tymi, których dusze powierzono takim ludziom!
Widać było po biednej, nieszczęśliwej, kobiecie, że wiadomość, iż mąż jej przypieka się w piekle i czeka tam także na nią i na dzieci, przygnębiła ją zupełnie.
— Nebatia, nie martw się, twój mąż jest w niebie — rzekł poczciwy Halef, kładąc jej rękę na ramieniu.
Spojrzała nań badawczo.
— Czy nie wierzysz w to? — spytał.
— Skąd możesz o tem wiedzieć?
— Widziałem go.
— Ty?
— Tak — skinął głową poważnie.
— Kiedy?
— Dziś w nocy przybył do mnie anioł Allaha i zabrał z tego świata. Uniósł mnie ponad nieba tak, że mogłem je wszystkie objąć wzrokiem i ujrzałem męża twego, cieszącego się wieczną szczęśliwością w trzeciem niebie.
— A czy go znasz?
Pytanie to nie wprawiło bynajmniej w kłopot hadżego. Odrzekł bez namysłu:
— Nie, lecz anioł mi powiedział: „Patrz na dół! Tam siedzi mąż biednej Nebatii, którą jutro zobaczysz w Ostromdży“. Stąd wiem, kto był ten zmarły. On spojrzał także w górę, gdyż usłyszał słowa anioła i prosił mię, bym cię pozdrowił. U jego boku przygotowane są miejsca dla ciebie i twoich dzieci.
Halef wygłosił to bardzo poważnie. Ani mu przez myśl nie przeszło żartować z rzeczy najświętszych. Zamierzał tylko uspokoić udręczoną kobietę i zabrał się do tego po swojemu. Kobieta przypatrywała mu się wciąż jeszcze, potrząsając głową z niedowierzaniem.