Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/437

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   411   —

o zwyczajach Arabów dodawania do swego imienia imion przodków. Im dłuższe takie imię, tem dumniejszy ten, który je nosi.
— Czy sądzisz, że kawas to już tak zupełnie nic? — zawołał.
— Milcz! — odparł mały. — Kawasowi, który się tylko Selim nazywa, nie wolno nic mówić. Popatrz, jacy tu ludzie stoją!
Wskazał na Omara i mówił dalej:
— To jest Omar Saban If el Habadżi, Ben Abu Muza Dżafar es Sofi Otalan Ibn Awicenna Ali Nafis Abu Merwan el Hegali!
Potem wskazał na Oskę i rzekł:
— A ten sławny wojownik nazywa się Osko Abd el Latif Mefari Ben Mohammed Hassan el Dżazeris Ibn Wahab Alfirat Biruni el Seirafi! Czy wiesz już?
Przemocą powstrzymywałem się od wybuchu głośnego śmiechu. Obaj wcale się tak nie nazywali, ale aby wzbudzić podziw u kawasa, wymienił mały hadżi mnóstwo imion i przodków, o których Osko, ani Omar przez całe swoje życie pojęcia nie mieli. A czynił to z taką powagą, arabskie imiona wypadały mu z ust z taką szybkością i wprawą, że policyant stał zupełnie oszołomiony, jak gdyby każde imię było kulą, która w niego trafiła.
— Odpowiedzże! — zawołał Halef, podniecony w wysokim stopniu. — Czy ci mowę odjęło, człowiecze, zadowolony z jednego imienia? Czyż nie masz żadnych więcej prócz tego i żadnych przodków? Jak się nazywał ojciec i dziadek twojego ojca? Czy nie dokonali żadnych czynów, czy byli zbrodniarzami i tchórzami, że wstydzisz się podać nam ich imiona? A może wcale się nie urodziłeś i wymknąłeś się tylko w pochmurny dzień z łapki na myszy? Spojrzyjno na nas! Tu stoją mężowie!
Kawas ciągle jeszcze nie wiedział, co ma odrzec właściwie. Zarzuty małego spadały nań jak gromy.
— Przypatrz się także temu! — rzekł Halef wska-