Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/418

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   394   —

— Czy zawsze kręciły ludziom karki?
— Nie. To zaczęło się dopiero od kilku lat.
— To szczególne! Czy nie znasz przypadkiem liczby lat. Byłoby mi to bardzo na rękę.
— Pierwszemu przekręcono głowę twarzą do pleców pewnemu Grekowi, który dzień przedtem był i u mnie z towarami. Nazajutrz rano leżał martwy pod ruiną. Od tego czasu upłynęło pięć do sześciu lat.
— A więc tyle właśnie, ile Mibarek mieszka w Ostromdży. Czy ten stary święty odznacza się jeszcze jakimi innymi przymiotami?
— Nie, prócz tego, że nie je, ani nie pije.
— A mimo to żyje?
— Powiada, że właśnie dzięki temu, że nic nie je, ani nie pije, dożył pięciuset lat. Allah nie je nigdy i dlatego jest wieczny. Mibarek nie miał też nigdy zębów, dlatego właśnie, że nie jadł nigdy.
— A może je utracił?
— Nie, nie! Kto go o to poprosi, temu pokazuje usta. W dziąsłach niema luki ani śladu zęba.
— Więc zaczynam wierzyć, że jest świętym.
— Jest nim, to pewne. Allah go miłuje i nadał mu władzę robienia się niewidzialnym.
— Rzeczywiście? To wcale osobliwa właściwość! A przedtem powiedziałeś, że Mibarek nie ma żadnych innych właściwości.
— Jeżeli przez to słowo takie dary rozumiesz, to ma kilka całkiem szczególnych właściwości.
— Może objaśniłbyś mi niektóre z nich?
— Nie przychodzi mi na myśl odrazu. O nim tyle można powiedzieć, że się aż w głowie kręci.
— Czy byłeś kiedy świadkiem tego, jak się niewidzialnym uczynił.
— Zdaje mi się!
— Opowiedz to!
— Wiedziałem, że syn mego sąsiada, naprzeciw mnie mieszkającego, był chory i że miał go odwiedzić Mibarek. Żona moja cierpiała na ostre bóle głowy,