Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   263   —

— I dobrze zrobisz. Nie przywykłem do tego, żeby mnie wypytywano.
— Czem mogę ci służyć?
— Powiedz mi najpierw, czy Manach el Barsza zajechał tu do ciebie.
— Był tu z dwoma innymi.
— Kiedy?
— Został tu na noc i wyruszył wczoraj w południe.
— To śpieszył bardzo. On był także u twego krewnego, kiaji z Bukioj i zmienił tam konia.
— Czy ty byłeś u kiaji?
— Tak. Przyjm od niego pozdrowienie serdeczne, Manach el Barsza pojechał do Menliku. Czy wiesz może gdzie go tam szukać?
— Tak. On zostawił nam swój adres, bo brat mój także chce się udać do Menliku. Mieszka tam bogaty handlarz owoców Glawa. U niego zatrzymuje się Manach el Barsza. Każdy ci powie, gdzie stoi dom Glawy.
— Czy Manach el Barsza pytał o Szuta?
— Tak, chce się udać do niego.
— Ja także.
— To pojedziecie razem.
— Mam tę nadzieję, ale wola Allalia cudownemi chodzi drogami, a zdarzenia nie zawsze tak następują, jak my sądzimy. Może Manach prędzej odjedzie, niż ja się tam dostanę. Miłoby mi było dowiedzieć się, gdzie można będzie Szuta odnaleźć.
— Powiem ci to. Gdy pojedziesz z Menliku do Istib i dostaniesz się tą drogą do Radowicz, to musisz stamtąd udać się wprost na północ do miejscowości Zbigancy, która leży między wodami Bregalnicy i Sletowskiej. Mieszka tam rzeźnik Czurak, którego zapytasz o chatę w wąwozie, a on ci da odpowiedź. Gdy przybędziesz do tej chaty, dowiesz się o Szucie wszystkiego, co ci będzie potrzebne, a czego ja nie wiem.
— Przypuszczałem, że spotkam w Palacy handlarza koni Mosklana, ale go tam nie było.
— Jak, ty znasz Mosklana?