Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   253   —

— Wy macie kopczę — rzekł — a ja chętnie pomówiłbym z wami, gdyby nie brak czasu; mamy w ogrodzie teatr ze śpiewami.
— Kto śpiewa? — zapytałem zdumiony.
— Obcy śpiewak, który dziś przybył.
— Czy dostaje płacę?
— Nie. Przybył tylko na noc. Usiadł w ogrodzie i zaśpiewał, a wszyscy goście za nim powychodzili. On ciągle śpiewa, a oni ciągle słuchają, więc musimy im tytoń i kawę podawać w ogrodzie. To zabiera dużo czasu.
— Czy wiesz, skąd jest ten śpiewak i jak się nazywa?
— Pochodzi z kraju Austrya i ma obce nazwisko; powiada, żebyśmy go nazywali Madi Arnaud. Jeśli nie jesteście zanadto znużeni, możecie także zejść do ogrodu, ale nie zrozumiecie nic, bo on śpiewa w obcym języku. Mimo to brzmi to bardzo pięknie, tak pięknie, jak nie słyszało się nigdy. Daliśmy mu cytrę naszej panienki, a on wygrywa na strunach najróżniejsze głosy ptaków.
Przeprowadził nas przez dziedziniec i otworzył dwoje obok siebie znajdujących się drzwi nizkiego domku. Z dziedzińca wchodziło się odrazu do izb sypialnych. Kazał wnieść słomy i rozłożyć na tem koce; tę szczególną grzeczność zawdzięczaliśmy kopczy.
Omar i Osko otrzymali jedną izbę, a ja z Halefem drugą. Nasz przewodnik oddalił się, a równocześnie Omar i Osko, aby zabrać ze stajni nasze mienie.
Gdyśmy obaj z Halefem zajęci byli urządzaniem posłania, odezwały się tony cytry. Nasza sypialnia miała na przeciwko drzwi otwór okienny. Mierne światło rzucała po izbie napełniona łojem czarka, w której pływał płonący knotek.
To, cośmy usłyszeli, było regularną przygrywką o ośmiu taktach, po której nastąpiła wielce dla mnie niespodzianie typowa alpejska piosnka.
Zacząłem nadsłuchiwać, bo mi się coś przypomniało. Byłożby to możliwem? Halef też słuchał.