Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Są środki, aby tego uniknąć. Musimy się śpieszyć, aby móc nad rzeką poszukać materjału na budowę tratwy.
— Byłoby najlepiej, gdyby się nam udało spotkać tratwę albo łódź, której właściciel chciałby nas przewieźć.
— Nie myśl o takiej sposobności. Musimy unikać wszelkich spotkań, gdyż każdy napotkany człowiek może być wspólnikiem Sefira, który go nie omieszka zawiadomić, że nie pojechaliśmy do Bagdadu. Słyszałeś, że w dwóch godzinach od Hilleh znajduje się jego kryjówka. Nie wolno nam jednakże zapominać, że członkowie jego bandy nie zawsze tam siedzą, lecz, napewno, patrolują wzdłuż brzegów rzeki. Jak tylko nas zauważą idę o zakład, dziesięć przeciw jednemu, — cały nasz plan weźmie w łeb!
Droga do Eufratu nie miała nic osobliwego, Teren, pozbawiony wyżyn, był zorany błotnistemi brózdami. Gdy radosne parskanie naszych koni obwieściło bliskość wody, zsiedliśmy i resztę drogi, aby nie być zauważonym, odbyliśmy pieszo. Halef wraz z końmi ukrył się w głębszej rozpadlinie, podczas gdy ja zbliżyłem się ostrożnie do brzegu, aby zbadać teren i okolicę. Nie było widać żywej duszy. Słońce było już bardzo nisko;