Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nietylko sądzę, ale jestem o tem przekonany,
— Czy wiadome ci już także miejsce tego rychłego spotkania?
— Nie, bo nie wiem, gdzie Sefir urządzi napaść na karawanę. Na drodze z khanu, którą właśnie opuściliśmy, do Hilleh — to się stać nie może, tem mniej wpobliżu świętych miejsc, a więc, najprawdopodobniej, tuż przed Hilleh, tam zaś miejscem najbardziej dogodnem jest plac rumowisk Babilonu. Gdy się zastanawiam nad tem, nietrudno mi odgadnąć, jak to się odbędzie.
— Wiesz, że mój umysł przywykł do długich i ciężkich prac. Rzeczy bystre, jak naprzykład rozwiązywanie zagadek, są dlań niedostępne. Dlatego proszę cię, nie trać czasu i odrazu mi powiedz, co twój umysł, który jest lotniejszy, niż mój, — wyrozumował!
— Wydaje mi się, że mój umysł, mimo że jest bystry, ma większą wartość, niż twój tak bardzo rozwlekły, kochany Halefie!
— Nie myl się, sihdi! Nie powierzam ci przecież mego wręcz przeciwnego poglądu, że mądrość rozwlekła jest przez to właśnie bardziej delikatna!