Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nieokrzesani; ich towarzystwo plugawi. Gardzimy nimi!
Na te słowa podwładni jego natychmiast się cofnęli. Ale teraz wszedł w grę nowy czynnik, o którego istnieniu ochmistrz nie mógł nic wiedzieć: mój popędliwy i w sprawach honoru wysoce drażliwy Hadżi sądził, że obrazy wypowiedzianej przez ochmistrza nie powinien puścić płazem. Zeskoczył więc z ocembrowania, na którem siedział przy mnie, podbiegł do Persa i przemówił w gniewie:

— Coś ty powiedział? „Najniższy szczebel społeczeństwa i ciemnota niewiedzy“? Znasz, widzę, bardzo dokładnie ów szczebel i ową ciemnotę z własnego doświadczenia! Nam dwom są one jednak nieznane! Śmiałeś także przepuścić przez swe nigdy niewycierane wargi słowo pogardy? Kim jesteś, właściwie, że pozwalasz sobie mówić tym wysokim, lecz niebezpiecznym tonem? Pełzasz w przedpokoju swego pana, jak ordynarna sakkaja[1] po ziemnych norach; padasz przed nim na kolana i bijesz łbem o ziemię przed jego stopami. Jesteś fagasem kaprysów i niewolnikiem jego humorów. Strojów i broń, w których się puszysz, nie zdobyłeś jak mężczyzna o pełnym ho-

  1. Jaszczurka.