Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do okupu, to znaczy, iż ofiarował im twego wspaniałego wierzchowca jako wyrównanie zemsty krwi.
— To jednak świadczy o wielkiej odwadze z jego strony! Widocznie postanowił ukraść konia jeszcze tej nocy, lub też dostać go w jakiś sposób później. Ale powinien był przewidzieć, że Kelurowie przedewszystkiem zatrzymają go i zmuszą do wyznania, gdzie znajduje się mój koń.
— Tak się też i stało, emirze. Uwięzili go natychmiast i katowali tak długo, aż im powiedział, że zamieszkaliście czasowo u nas. Dobrze mu tak! Otrzymał sprawiedliwą zapłatę za swoje podłe sprawki, a ponadto życiem teraz opłaci cenę krwi, pominąwszy to, że i pieniądze mu odebrano i wysłano bandę tutaj po konia. Po drodze Kelurowie schwytali również i jego syna, który zgubiony jest tak samo, jak jego ojciec. O, effendi, Allah na nas wszystkich nie był łaskaw, gdyż i pieniądze przepadły i przepadł też bezpowrotnie twój nieoceniony wierzchowiec. Kelurowie są znani z tego, że co raz wpadnie w ich ręce, tego im sam djabeł już nawet nie wydrze!
— O, nikt łotrom nie zabroni trzymać w pazurach swojej własności. Ale ja również mam prawo do mojej własności, i nie dam jej sobie wydrzeć. Mam taką naturę, że gdy mię kto okradnie, nie spocznę tak długo, aż skradzioną rzecz odzyskam. Taki już jest mój zwyczaj...
— Przypuszczasz więc, że uda ci się odbić swego konia od Kelurów?

76