Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dliwione, jako przesłanka do urobienia sobie pojęcia o następstwie trzeciem. Nasz europejski majster nie zdołałby rozwiązać należycie tego zadania; mistrz przedewszystkiem starałby się skonstruować przyrząd do gaszenia ognia — i jego zdaniem sprawa byłaby skończona. Inny problemat jednak, bardziej złożony, miał przed sobą wynalazca tulumby. Dla większego skupienia myśli w pomysłowej swej głowie wetknął zapewne palec w dziurkę od nosa i rozumował: — „Naco się przyda sikawka, przy pomocy której puszcza się na ogień strumienie wody, jeżeli z powodu ciżby ludzkiej nie można sikawki tej dostawić na miejsce pożaru?“ — I dla tej przyczyny wynalazca tulumby przy budowie jej wziął pod uwagę przedewszystkiem umożliwienie jej translokacji, a następnie dopiero sprawność w tłoczeniu wody, i skonstruował machinę, jego zdaniem, doskonałą, odpowiadającą jednocześnie obu tym celom. Wynalazca ów, jako majster zawodowy, słyszał prawdopodobnie o sześciu najprostszych częściach składowych maszyn, któremi są: dźwignia, rozpędówka, koło, równia pochyła, klin i śruba, i szczególniejszą uwagę poświęcił klinowi, skonstruowawszy w kształcie jego swą tulumbę, a zaopatrzywszy ją zprzodu w potężną dźwignię, przeznaczoną specjalnie do wyrzucania w powietrze każdego gapia, któryby nie chciał ustąpić z drogi, nie myślał już o tem w swej radosnej twórczości, jak się będzie czuł taki gap w następstwie swej przymusowej wędrówki podniebnej.
Nie znając się na mechanice, nie czuję się tu-

66