Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pragnął zemścić się na nas. A dodaj jeszcze obrazę nieprzyjęcia zaproszenia do wspólnej wieczerzy; wszak to samo wpłynęłoby już niedodatnio na jego względem nas usposobienie. Wogóle po tym fanatycznym wyznawcy islamu możemy się spodziewać najgorszych rzeczy. Postaram się go wybadać zręcznie i przejrzeć. Musi nabrać przekonania, że wierzymy mu zupełnie i ufamy; należy więc skorzystać z jego zaproszenia do wieczerzy. Pamiętaj jednak, że ja jedynie będę z nim mówił; ty masz, o ile możności, nie odzywać się wcale.
Wiedziałem, że milczenie było dla Halefa, przyzwyczajonego do ciągłego mówienia, zbyt wielką ofiarą, to też życzenie moje wypowiedziałem w tak stanowczym tonie, że biedak nie zdobył się ani na jedno słowo protestu. Porozumieliśmy się w samą porę, bo w tej chwili wszedł właśnie do izby Sali Ben Akwil w towarzystwie chadima (służący) niosącego wypełnione sakwy.
— Przyniosłem asza (wieczerza), emirze, którą możemy śmiało i bez wstrętu spożyć... — rzekł — bo i ja jestem przyjacielem schludności, a nauczyłem się tego po wielkich miastach, gdzie gościom nie psuje się apetytu niechlujstwem, lecz właśnie zachęca się ich do jedzenia czystością i starannem przyrządzaniem posiłku.
Odebrał torby i, odprawiwszy służącego, wyłożył na stół placki, mięsiwo i owoce. Wyglądało to istotnie tak czysto i zachęcająco, że Halef, przysiadłszy się natychmiast, dobył noża, a i ja po-

35