Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żeli się ma wybierać między życiem a śmiercią, nie powinno się wątpić i stać chwiejnie w wierze. Czyż zresztą śmierć wszystkich Kelurów nie tkwiła w lufie twego czarodziejskiego karabinu? Czyż zatem okazanie twemu Bogu wdzięczności za ratunek dowodzi wyparcia się islamu? Jestem wyznawcą proroka i głoszę przyjście Mahdiego, to prawda; ale czyż może to być przeszkodą przyjaznych mych uczuć dla ciebie, i przez to samo szacunku dla wiary, którą wyznajesz? Wszak Abraham był najpierw poganinem, a potem wyznawcą jedynego Boga; tak samo i Mahomet był muzułmaninem nie od urodzenia; także i wasz Jezus Chrystus, zanim ogłosił nową wiarę, również był wyznawcą Mojżesza. Stąd wynika, że i Mahdi, którego szukam po świecie, niekoniecznie musi być wyznawcą islamu, i kto wie, czy również nie był dotychczas chrześcijaninem. — Możesz nie zgadzać się ze mną na punkcie wiary, ale nie wzbraniaj wykonać tego, co nakazuje mi obowiązek wdzięczności.
— Ależ ja wcale nie mam zamiaru sprzeczać się z tobą co do religji, gdyż jestem przekonany, że, skoro tylko zajmiesz się gorliwie poszukiwaniem prawdy, to ją znajdziesz. Dotychczas błądziłeś poomacku, ale kto wie, czy dziś, jutro, nie zajaśnieje ona nad tobą, jak owa gwiazda, która trzech mędrców do Bait Lam (Betleem) zawiodła, i czy wkońcu nie wskaże ci drogi do prawdziwego „Mahdiego“, którego głos do dziś jeszcze brzmi przez wszystkie ziemie: „Jam jest prawda i żywot, i nikt beze mnie nie trafi do Ojca, który jest w niebiesiech.“ Szukaj

215