Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/450

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   408   —

miała ten ząb. Żona Sami uciekła z dzieckiem w Kalahari. Żona umarła, a dziecko wziął Boer i zabrał też ząb żmiji... Ty jesteś dzieckiem Sami... Ty musisz iść z Sikukunim do Zulu. Boer zaś zginie i jego baba!
Dał znak towarzyszącym mu Zulusom, którzy dobyli wnet nożów i postąpili ku jeffrouw Soofje. Mietje, widząc to, poczęła krzyczeć i wyrywać się z rąk głowacza, ale jej nie puścił.
Nie było co zwlekać. Podniosłem do ramienia dubeltówkę i wypaliłem dwa razy raz po raz do tych, co się rzucili na starszą kobietę, a następnie obróciwszy dubeltówkę kolbą do góry i przedarłszy się przez dym, zamierzyłem się na głowacza, który stał, struchlały niespodzianem zjawieniem się mojem, na środku izby i patrzał na mnie, jak tur. Jednak dziewczyny z rąk swych nie puścił. Sekunda wystarczyła, bym go obejrzał od stóp do głów. Głowę jego zdobiły nausznice ze skóry lamparciej i obfite pióra strusie. Z puchu tegoż ptaka miał sporządzony fartuch, a z ramion zwisał mu rodzaj płaszcza z krowich ogonów.
Byłem pewny, że uderzenie moje kolbą zwali z nóg olbrzyma, nie wziąłem jednak w rachubę nizkiej powały, o którą w rozmachu zawadziłem, i to zupełnie wystarczyło, by przeciwnik palnął mię maczugą tak, że się przewróciłem na ziemię. I byłbym może na długo stracił przytomność, gdyby nie szalony wysiłek woli, która w chwili otrzymania ciosu spotęgowała odruchową prężność mych muskułów. Zerwałem się z ziemi, by rzucić się na Sikukuniego. Ale tak jego, jak i Mietje, już w izbie nie było. Dwaj Kafrowie leżeli na ziemi bez życia, a tuż obok omdlała Soofje.
Rozumie się, że nie mogłem zajmować się nią wobec porwania Mietje — i mimo dotkliwego bólu w głowie, chwyciwszy dubeltówkę, wybiegłem z domu. Hotentoci darli się na podwórcu w niebogłosy z trwogi i przerażenia.
— Mietje niema! Kafr porwał ją... i uciekł!...
— Którędy?