Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   296   —

sierto. — Wszyscy wasi wojownicy przybędą tutaj pojedynczo, i powiążemy ich na pewien czas, a równocześnie kobiety przyniosą tu broń i złożą ją przed nami. Zaznaczam przytem, że im chętniej spełnicie to nasze żądanie, tem więcej możecie spodziewać się od nas względów.
Parlamentarz odszedł z tem do wsi, i niebawem ruszyli ku nam w pojedynkę Mbocovisowie, poddając się nam bez najmniejszego oporu. Następnie kobiety przyniosły broń, którą rozdzieliliśmy między Tobasów, a równocześnie z niemi przybyli pasterze, których od dałem pod ogólną straż.
Tym sposobem staliśmy się panami wsi, nie straciwszy ani jednego człowieka.
Dla upewnienia się, czy we wsi nie urządzono jakiej na nas zasadzki ze strony Indyanek (bo i z tem liczyć się należało), wysłałem kilku śmielszych Tobasów pomiędzy chaty Mbocovisów. Kobiety jednak ani myślały o zdradzie i, zbiwszy się w gromadkę wraz z dziećmi, oczekiwały z trwogą, jak postąpimy z ich mężami.
Zaznaczyć tu wypada, że ani jeden z podwładnych Desierta nie zdobył się na żaden wybryk lub też rabunek, i teraz właśnie okazało się najlepiej, do jakiego stopnia stary Desierto wyrobił wśród nich karność.
Rozumie się samo przez się, że dla ukarania Mbocovisów, a z drugiej strony dla wynagrodzenia zwycięzców za trudy wojenne należało zabrać łupy. Ale powstała kwestya, co zabrać. Ogólnie żądano, aby zagrabić wszelkie ruchomości, znajdujące się w chatach, — ale udało mi się odwieść zwycięzców od tego zamiaru, i żądania ich zostały ograniczone tylko do trzód i do zawartości „casa nuestro sennor“. Innych rzeczy zrzekli się dobrowolnie.
I nie żałowali później tego. Dom sendadora był wypełniony aż do powały rozmaitymi towarami i przedmiotami, pochodzącymi z rabunku. Tam też znalazła się i broń moich towarzyszów. Wypróżniliśmy więc