Strona:Karol May - The Player.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzili swojej obecności, dopóki nie połączymy się z nimi. Skoro to nastąpi, zabierzemy się natychmiast do oczyszczenia tego łotrowskiego gniazda.
Na tem skończyła się nasza rozmowa; teraz chodziło jedynie o to, czy wywarła na Playerze oczekiwane wrażenie. Jeniec patrzył ponuro przed siebie i zdawał się pogrążać w myślach; rzecz prosta, nie wdałem się z nim w rozmowę pierwszy. Przemówić powinien był Player. — I rzeczywiście, już po kilkunastu minutach, zwrócił się do mnie z zapytaniem:
— Master, zechcijcie mi powiedzieć, czy Yuma Shetar umie po angielsku?
— Może kilka słów, nie więcej, — odrzekłem.
— Pozwólcie mi więc powiedzieć, że zrozumiałem wszystko, o czem rozmawialiście z nim przed chwilą. Z jakiego właściwie powodu zachowujecie się względem nas tak wrogo?
— Pytacie jeszcze o to? Master Player, nie bierzcie mi tego za złe, jeżeli nazwę wasze pytanie głupiem.
— Czy wyrządziłem wam jaką krzywdę?
— Nie; ale z waszymi kamratami mam tęgo na pieńku. Spłacę im dług natychmiast, w postaci kilku kul.
— A ja? Co zamierzacie ze mną zrobić?
— Tego nie mogę już teraz wiedzieć. Muszę się naprzód przekonać, czy przyłożyliście rękę do krzywdy moich rodaków.
— A gdyby się tak okazało?
— Nagrodzimy was pewnym i dobrze wymierzonym strzałem.
— Do stu piorunów! Któż to ustanowił was sędzią nade mną?

94