Strona:Karol May - The Player.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przewodnictwem Winnetou i mojem. Inaczej mogłoby wszystko pójść na marne.
— Na marne? Setki Mimbrenjów zwyciężą przecież z łatwością trzystu Yuma. Czy może Old Shatterhand wątpi o tem?
— Nie; wątpić mógłby tylko szaleniec. Po pierwsze — twoi bracia liczebnie dwakroć przewyższają nieprzyjaciół, a po drugie — posiadają wszyscy broń palną, czego nie mogę powiedzieć o Yuma. Nawet cudem nie unikną klęski.
— Wobec tego sądzę, że nasi wojownicy powinni mieć pozwolenie natychmiastowego rozpoczęcia walki, nawet, gdybyśmy nie przyjechali na czas.
— Mój młody brat powinien pamiętać o tem, że celem naszym jest schwytanie Meltona i Wellerów; dokonamy tego na pewno, jeśli Mimbrenjowie postąpią według umowy. Gdyby natomiast napadli wcześniej na Yuma, prawdopodobnie umknęliby wszyscy trzej.
— Mimbrenjowie przeszkodziliby im w ucieczce.
— Tak należałoby przypuszczać, a jednak to kwestja bardzo wątpliwa. Ci trzej biali nie wezmą wcale udziału w walce, będą się jej przyglądać zdaleka. Widząc, że zwycięstwo przechyla się na stronę Mimbrenjów, odjadą potajemnie, a my nie będziemy mogli temu zapobiec.
— Czy nie może się zdarzyć to samo, gdy Old Shatterhand i Winnetou będą obecni?
— Nie, bo schwytamy ich jeszcze przed rozpoczęciem bitwy. Oni nie wiedzą nic o naszej wyprawie, to też nie będą się ukrywać i wpadną nam sami w ręce, nie przeczuwając złego. Dlatego poleciłem twoim braciom, żeby się trzymali zdaleka od Almaden i nie zdra-

93