Strona:Karol May - The Player.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

by natychmiast zauważyć wszelkie poruszenie wśród czerwonoskórych.
Apacz, trąciwszy mnie na znak, iż odchodzi, odpełznął tak zręcznie, że nawet ja nie słyszałem najmniejszego szmeru, jakkolwiek leżałem tuż obok niego. Odłożył wszystko, co miał przy sobie i, zachowując największą ostrożność, znalazł się po chwili obok Czarnego Sępa. Lekko go ręką dotknąwszy, szepnął:
— Cicho! Niech się Czarny Sęp nie przestraszy i nie zdradzi żadnym ruchem, ani okrzykiem!
Czerwonego zaskoczyły te niespodziewane słowa, upłynęła bowiem długa chwila, zanim zapytał szeptem:
— Kto tu?
— Ciemna Chmura.
Czy Yuma da się zwieść, czy nie? Winnetou oczekiwał wyniku z napięciem. Wtem jeniec szepnął:
— Poczułem rękę mojego brata. Czy wolna jest od więzów?
— Obie moje ręce są wolne. Ciemna Chmura nie był mocno związany i uwolnił się bez trudu.
— Niech więc Ciemna Chmura rozwiąże prędko i mnie! Te psy śpią. Napadniemy na nich i zabijemy!
Winnetou zaczął pozornie rozplątywać rzemienie więźnia, pytając:
— Czy nie byłoby lepiej zostawić ich przy życiu? Bystra Ryba cieszyłby się, gdyby ich ujrzał schwytanych żywcem.
— Ciemna Chmura nie myśli roztropnie. Ludzi takich, jak Old Shatterhand i Winnetou powinien zabić każdy, komu życie drogie. Inaczej wisiałoby nad nami ciągłe niebezpieczeństwo. Bystra Ryba nie mógł jechać na-

77