Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Gdzież są?
— Na górze Reparo.
— Na górze Reparo? Czy tam zatoczyli obóz?
— Tak. Przybyli o północy.
— Od której strony rozbili namioty?
— Od północnej.
Uff! A jeżeli — przy tych słowach Bawole Czoło zatrzymał się i rzekł zupełnie cicho do Apacza: — jeżeli znajdą hrabiego?!
— Pewnie już dawno załatwiły się z nim krokodyle — odparł również szeptem wódz Apaczów. —
Komanczowie szli w sile dwustu ludzi. Prowadził ich słynny wódz, znany. Arika-tugh, Czarny Jeleń. Po bokach jego jechało dwóch konnych, doskonale obeznanych z okolicą. Czerwoni parli na estancję[1].
Komanczowie nie przeczuwali nawet, że śledzi ich Niedźwiedzie Serce. Gdy przybyli pod górę Reparo i zatrzymali się w gęstym lesie u północnego jej stoku, Czarny Jeleń zapytał jednego z towarzyszących mu konnych:
— Czy syn mój nie zna tu miejsca, w którem możnaby się ukryć na przeciąg dnia?
Zapytany namyślał się przez chwilę, poczem odrzekł:
— Znam. Na szczycie góry.
— Cóż to za miejsce?
— To ruiny świątyni, której krużganki pomieścić mogą tysiące zbrojnych.

— A więc pójdę wraz z tobą i zbadamy to miejsce. Pozostali niech tutaj czekają.

  1. Estancja — folwark, hacjenda.
93