Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak.
— Mówisz prawdę, czy łżesz? — oczy Miksteki niesamowicie błyszczały. — Może w ten sposób chcesz uniknąć kary?
— Mówię szczerą prawdę.
— Musiałeś użyć czarodziejskich sztuczek, by wyrwać jej tajemnicę El Reparo. Udawałeś przed nią miłość?
Hrabia milczał.
— Mów! Tylko prawda może ci jeszcze ulżyć. Czy wiesz jaką śmierć ci gotuję? Tam w górach leży niewielka sadzawka; w niej pływa dziesięć świętych krokodyli. W ich brzuchach zginęło już wielu zbrodniarzy. Mają przeszło sto lat, oddawna zaś nic nie jadły. Zawlokę cię na górę, powieszę na drzewie; krokodyle będą się starały ściągnąć cię z drzewa. Będą wprost się biły o ciebie, będziesz wdychiwał smród tych bestyj; będziesz wisiał tak nad niemi dnie i noce. Spali cię słońce, wyschniesz z głodu i pragnienia; a dopiero, gdy zgnije twój trup, spadniesz z drzewa i pożrą cię aligatory.
Alfonso słuchał z oczami wbitemi w słup. Język mu skołowaciał. Nie mógł wydobyć słowa prośby.
— A więc — powtórzył Indjanin — tylko zupełna szczerość może jeszcze los twój złagodzić. — Mów: zapewniałeś siostrę moją, że ją kochasz?
— Tak.
— Lecz nie kochasz jej?
— Nie — odparł hrabia. Nie miał odwagi skłamać.
— A ona kocha cię? — pytał dalej Miksteka.
Alfonso skinął twierdząco głową.

70