Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cieczką do pewnej osławionej części naszego kraju. W takich okolicznościach można się spóźnić przy najlepszych zamiarach. Ja, na pańskiem miejscu, hrabio, dowiedziałbym się najpierw od stryja, jak ma się rzecz właściwie, a nie drażniłbym człowieka honoru, który pana niczem nie dotknął i którego imię jest bez skazy.
Na te słowa odparł hrabia:
— List odnosił się do bratanka, nie do stryja.
— To nic nie tłumaczy! Uważa mnie hrabia za zastępcę bratanka? Jeżeli więc hrabia do mnie skierowuje słowa, które do niego się odnoszą, to proszę użyć raczej szpady przeciw mnie, zamiast przeciw niemu.
— Co takiego? Hrabia chciałby...
— Tak. W zastępstwie bratanka przyjmuję wyzwanie.
— Ale hrabio, to nie leżało w moich zamiarach. Niechże hrabia da pokój!
— Powtarzam, że przyjmuję wyzwanie! — odparł hrabia poważnie, niemal groźnie.
— Cóż robić. Jeżeli hrabia nalega...
— Kiedyż nastąpi spotkanie?
— Kiedy hrabia chce.
— Jutro?
— Tak hrabiemu śpieszno do śmierci? — zapytał szyderczo Embarez.
— Życie moje w ręku Boga — odparł z godnością don Fernando.
— Jaką bronią walczyć będziemy?
— Tą samą, którą miał walczyć mój bratanek: na szpady. Miejsce to samo, które wybrał mój bratanek.
— A sekundant?
— Kto sekundował bratankowi?

150