Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czy mogę zatrzymać jeszcze na dziś moich dwudziestu vaquerów? Z ich pomocą pogrzebię trupy.
— Skoro jesteś pewien, że nic już nie grozi hacjendzie, zatrzymaj ich.
— Cóż się dzieje z bratem naszym, Piorunowym Grotem?
— Leży jeszcze bez przytomności.
— Trzeba zajrzeć do niego.
Obaj wodzowie weszli do domu. Bawole Czoło zaprowadził Apacza do pokoju swojej siostry, w którym złożył był złoto i klejnoty, przeznaczone dla Ungera. Karja leżała w hamaku, patrząc nieruchomo przed siebie. Na widok wchodzących zerwała się i zapytała:
— Przybywacie jako zwycięzcy? A on? Czy go już mają krokodyle?
— Nie! — odparł Bawole Czoło, obrzucając ją badawczem spojrzeniem.
— Nie? — rzekła ponuro. — Więc uniknął zasłużonej zemsty?
Bawole Czoło rad był, że Karja myśli nie o miłości, tylko o krwawej zemście.
— Te psy Komancze — rzekł — uwolniły go. Na jego miejscu powiesiły brata mego, wodza Apaczów, który cudem tylko uniknął śmierci.
Indjanka obrzuciła Apacza zdumionym wzrokiem. U jego pasa wisiało kilka nowych skalpów. Karja rozkoszowała się wprost piękną, rycerską postacią Niedźwiedziego Serca, a na myśl, że krokodyle mogły go rozszarpać, doznała dziwnego, nieznanego jej dotychczas wrażenia. Bladość wielka okryła jej lica.

130