Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.3.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dości. Teraz masser Bob śpiewać i skakać ze szczęścia i pęknąć z zachwytu. O masser Bob być wesoły, być szczęśliwy, być radosny!
Baumann podniósł murzyna i chciał objąć. Ale Bob cofnął się i rzekł:
— Nie, massa nie objąć masser Bob, bo masser Bob zabić cuchnące zwierzę i wciąż jeszcze mieć zły zapach.
— Ach, cóż takiego! Śpieszyłeś mnie uratować, więc muszę cię uścisnąć!
Po chwili nadjechał Marcin. Ojciec i syn padli sobie w objęcia.
— Moje dziecko, mój syn! — zawołał Baumann. — Znów jesteśmy razem i nic już nas nie rozłączy. Co też musiałeś przecierpieć? Spójrz, jak więzy skaleczyły ci ręce...
— A tobie jeszcze bardziej, o wiele bardziej! Ale to szybko się zagoi, odzyskasz zdrowie i siły. Teraz trzeba podziękować tym, którzy się przyczynili do twego ocalenia, ojcze. Z Wohkadehem, moim przyjacielem, z Grubym Jemmy’m i Długim Davy’m już wczoraj mogłeś się rozmówić. Lecz tu stoi Old Shatterhand, jemu i Winnetou przedewszystkiem winniśmy życie.
— Wiem o tem i martwi mnie, że teraz mogę im tylko poprostu podziękować.
Wyciągnął do Old Shatterhanda obie ręce. Łzy perliły się na jego zapadniętych policzkach. Old Shatterhand uścisnął lekko skaleczo-

88