Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.2.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przynieść kamienie, z których wzniesiemy grobowiec.
Szoszonom nie mogło pomieścić się w głowie podobne postępowanie, ale że odczuwali wobec obu znakomitych przyjaciół niezwykły podziw, wiec nie odważyli się przeciwstawić ich życzeniu.
Obu poległych umieszczono w postawie siedzącej, twarzami na północo-wschód, jednego na prawo, a drugiego na lewo od wylotu przesmyku. Włożono im broń do rąk, poczem pokryto ich głazami. Następnie podjęto dalszą jazdę. Przedtem jednak Winnetou rzekł do Old Shatterhanda:
— Wódz Apaczów zostanie tutaj, aby wyczekiwać nadejścia Wron. Niechaj mu dotrzyma towarzystwa młody syn niedźwiednika.
Było to nielada wyróżnienie i młodzieniec przyjął je z radosną dumą. — Obaj więc pozostali na miejscu, podczas gdy cały oddział pod wodzą Old Shatterhanda ruszył naprzód.
Za dnia mogli jechać szybciej, niż poprzedniej nocy. Przesmyk, prowadząc przeważnie pod górę, głęboko wcinał się we wzgórza. Po upływie dwóch godzin, a więc ściśle przez Old Shatterhanda oznaczonego czasu, dotarli do wąskiego, wysokiego, niemal pionowo wznoszącego się kanjonu. Wszerz przesmyku mieściło się tylko trzech jeźdźców. Niepodobna było nawet pieszo, a cóż dopiero konno, wdrapać się na ściany. Do-

94